
Niektórzy to uwielbiają, inni nienawidzą, ale wygląda na to, że Halloween może w końcu zostać w Holandii. Oto spojrzenie na historię tego święta i jego „rywalizacji” z lampionami z Sint Maarten.
Co roku w październiku duże pomarańczowe dynie pojawiają się na weekendowych targach. Wystawy sklepowe pełne czarownic i duchów ustawiają się w witrynach co najmniej kilku sklepów wzdłuż głównej ulicy. Straszne filmy npKoniec HalloweenIUśmiechzacząć wkradać się na ekrany kin.
Wszystko, od masła orzechowego po kawę, nagle ma w sobie przyprawę dyniową. Możesz nawet mieć dzieci z okolicy, które pojawiają się na wyciągnięcie ręki w poszukiwaniu słodyczy, przebrane za Spider-Mana lub księżniczkę Disneya.
I wydaje się, że z każdym rokiem jest tego coraz więcej. Halloween stopniowo staje się tu w Holandii coroczną tradycją. Wiele osób, zwłaszcza tych poniżej 30 roku życia, wydaje się to uwielbiać. Inne jednak są co najwyżej ambiwalentne.
Wczesne dni
Halloween jest stosunkowo nowym nabytkiem w Holandii, chociaż trudno jest określić, kiedy latarnie z dyni i psikusy po raz pierwszy zaczęły pojawiać się w całym kraju.
Początki Halloween sięgają wieków, a jego historyczne powiązania wiążą się z rzymskimi świętami zmarłych i chrześcijańskimi obchodami świąt oraz zwyczajami celtyckimi i pogańskimi. Dużą rolę odegrało też Samhain, gaelickie dożynki.
Wiele zmodernizowanych tradycji, takich jak cukierek albo psikus, jest w dużej mierze przypisywanych szkockim imigrantom, którzy przywieźli ich do Ameryki, gdzie stali się coraz bardziej popularni w XX wieku, zarówno tam, jak iw innych częściach świata.

Fragmenty gazet z końca XIX i początku XX wieku wskazują, że Holendrzy byli wtedy przynajmniej świadomi istnienia tego święta. Aartykuł z 1901 rokuWprowincjonalny Overijsselsche, na przykład, zawiera opis doświadczeń autora w Ameryce i działań związanych z Halloween, których był świadkiem w Kansas, które obejmowały figle nastolatków i podskakiwanie jabłek.
Pomimo swojej popularności za granicą, Halloweenowa zaraza nigdy nie dotknęła Holandii. Jednym z głównych powodów jest fakt, że Sint-Maarten to kolejne święto związane ze słodyczami, które od ponad wieku obchodzone jest tu co roku 11 listopada.
Kanadyjka Tamar Bosschaart przeprowadziła się do Amsterdamu w 2000 roku. Zanim została dyrektorem generalnym firmy marketingowej EdenFrost, zaczęła organizować imprezy Halloween w odpowiedzi na ograniczoną sezonową ofertę w mieście.
„W tamtym czasie jedyna inna impreza, o której wiedziałam, odbywała się w Paradiso” – wspomina. „Poszedłem na to przyjęcie, ale było to trochę rozczarowujące, ponieważ wokół nie było zbyt wielu ludzi w kostiumach ani ładnych dekoracjach”.

Rozczarowujący wieczór zainspirował ją do rozpoczęcia organizowania imprez halloweenowych w klubie komediowym Boom Chicago. Pierwsza przyciągnęła około 200 osób i doprowadziła do dodatkowych wydarzeń w kolejnych latach w innych miejscach w Amsterdamie.
„W sumie zorganizowałam 20 imprez halloweenowych i siedem festiwali halloweenowych w Amsterdamie” – powiedziała. „Festiwale przyciągały około 5000 osób i obejmowały wieczory z horrorami, imprezy dla dzieci, nawiedzone domy, procesje i kolacje tematyczne”.
Wydarzenia Bosschaarta pomogły spopularyzować Halloween w stolicy kraju, ponieważ inne grupy zaczęły organizować inne coroczne spotkania, które obejmowały gry ucieczki na świeżym powietrzu i zawody rzeźbienia w dyni.
Poza Amsterdamem aż do 2010 roku trudno było znaleźć imprezy na Halloween, poza kilkoma „upiornymi” balami kostiumowymi dla dorosłych w nocnych klubach lub małymi imprezami społecznościowymi dla rodzin z małymi dziećmi. Jednak parki rozrywki, w tym Walibi World, wydały duże pieniądze na imprezy takie jakStraszne noceOd wielu lat.
Dzieci zwariowane na punkcie słodyczy
Grupy emigrantów od lat organizują imprezy Halloween, ale cukierek albo psikus – lub przebieranie się, jeśli pochodzisz ze Szkocji – to jeszcze nowsza tradycja w wielu dzielnicach w całym kraju.

„Halloween istnieje tu dopiero od około 10 lat” — wspomina czytelniczka o imieniu Debbie van Hees. „Zabierałem moje dzieci do Wassenaar na cukierki albo psikusy organizowane przez American School of the Hague, co było świetne”.
„Nasza dzielnica na przedmieściach Utrechtu wchodzi na całość” — powiedziała Beatrice Murch, fotografka i projektantka stron internetowych. „W zeszłym roku było wspaniale, a nasz syn nie może się doczekać, aby powtórzyć to w tym roku”.
I nie tylko wypełnione obcokrajowcami dzielnice w Randstad w ostatnich latach nabrały ducha Halloween. Czytelnicy z odległych społeczności również przesłali raporty o psikusach pojawiających się w ich obszarach.
„Nasza ulica w Bredzie jest pełna w Halloween z dziećmi, a czasami z rodzicami zachowującymi dyskretny dystans” – powiedział czytelnik o imieniu Simon. „Są wystrojeni, robią cukierki albo psikusy w domach, których jest wiele, które są odpowiednio udekorowane”.
Ale czy to tylko kolejne irytujące „amerykańskie” święto?
Nie wszyscy czują się towarzysko upiornie o tej porze roku. Wielu Holendrów nie lubi Halloween i uważa je za świąteczny odpowiednik inwazyjnego gatunku. Niektórzy twierdzą, że jest to sprzecznezachowywać się normalnie, (zachowuj się normalnie) iprzyjemny(utrzymuj rzeczy miłe i przytulne), dwa głęboko zakorzenione zwyczaje, które nadal służą jako zasady przewodnie dla wielu tubylców w Holandii.
Jeden z czytelników posunął się nawet do porównania Halloween z korporacyjnym Czarnym Piątkiem, niesławnym amerykańskim pseudoświętem, które promuje nieokiełznany konsumpcjonizm.
„Jeśli o mnie chodzi, Halloween jest jak Walentynki oraz Dzień Matki i Ojca” – powiedziała inna czytelniczka o imieniu Karin. „To kolejna wymówka dla sklepów, by sprzedawać głupie rzeczy, które dzień później są wyrzucane”.
Przez wiele lat fani Halloween w Holandii musieli odwiedzać specjalistyczne sklepy z imprezami, takie jak AmsterdamLudwik Wittenbergodebrać kostiumy i dekoracje. Jego piwnica jest obecnie całkowicie poświęcona sprzętowi na Halloween. Można tam znaleźć wszystko, od szkieletowych serwetek po dwumetrowych animatronicznych klaunów, które wrzeszczą na każdego, kto odważy się do nich podejść.

Ale teraz duże sieci handlowe, takie jak HEMA i Lush, również zarabiają. Obecnie można kupić mydło w kształcie mumii, dyni i Ghostface zKrzykfilmy w tym drugim.
„To śmieci przywiezione z USA, moim zdaniem z powodów czysto komercyjnych” – powiedział czytelnik Tim Smit. „Naprawdę nie mam z tym nic wspólnego”.
Sint Maarten vs. Halloween
Pojawia się również pytanie, czy od tego czasu Holandia „potrzebuje” kolejnego święta skupionego na słodyczachjuż ma. W wielu holenderskich społecznościach w wieczór Sint Maarten dzieci chodzą od drzwi do drzwi z papierowymi lampionami, śpiewając piosenki, aby zarobić na słodycze. Imiennik święta jest także patronem Utrechtu, a miasto jest gospodarzem tygodniowego Sint-MaartenuroczystośćW tym roku.
„Dla niektórych Halloween jest postrzegane jako konkurujące z tą tradycją” — zauważył czytelnik o imieniu Jan van der Sluis. „Są też Holendrzy, którzy są zniesmaczeni wszelkimi wpływami i kopiowaniem amerykańskiego stylu życia. To skomplikowane.
Inna czytelniczka, Anna Nachesa, ujęła to bardziej zwięźle. „Sint Maarten:I,Halloween:z domu,' powiedziała.
Ben Farrell, projektant z Amsterdamu, przedstawił historyczną analizę tego, dlaczego wielu Holendrów nie przepada za Halloween.
„Halloween jest zakorzeniony w pogaństwie” – powiedział. „Holandia nie wydaje się krajem, który ma poczucie mrocznych, starych rzeczy w kościach w taki sam sposób, jak Wielka Brytania, Irlandia, a nawet Stany Zjednoczone. Nie, żeby go tutaj nie było. Po prostu nie jest obchodzony jako część holenderskiej tożsamości kulturowej. Może ten brak ciemności wynika z faktu, że jest to dobrze zarządzany kraj z silnym poczuciem społeczeństwa izachowywać się normalnie. Straszne rzeczy nie są tu naturalną częścią życia. '

Potencjalnie przerażająca przyszłość
Każdy, kto kiedykolwiek postawił stopę w Latającym Tygrysie o tej porze roku, wie, że Halloween przefiltrowane przez pryzmat kontynentu może przynieść niezwykłe rezultaty. Na półkach duńskiej sieci sprzedają się w tym roku „przytulne” lampy Raven.
Dynie „Hello-ween” zostały ostatnio zauważone na sobotnim targu w Lejdzie. Te w Albert Heijn mają na sobie pomocne oznaczenia, więc ich klienci nie muszą myśleć o tym, co wyrzeźbić.
Z każdym mijającym rokiem coraz większą liczbę przeciwników w Holandii można przekonać do zanurzenia się w Halloween, jeśli przybierze on bardziej holenderski charakter.
„Mojej holenderskiej dziewczynie wcale się to nie podobało, postrzegając to jako tanią amerykańską inwazję” – powiedział Stephen, który pochodzi z Irlandii. „Jednak jestem Irlandką i uwielbiamy to, więc w tym roku jest w pełni na pokładzie”.